poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 8

Spojrzała na mnie. Ja uśmiechałem się do niej. Wiem, że próbowała odwzajemnić ten uśmiech. Ale mimo to jej oczy były szklane
-Nie no braciszku. Gratuluję takiej ładniej dziewczyny
-Głodni?-spytała mama
-Tak-odpowiedziałem
-Kogo ja się pytam-mama poklepała mnie po ramieniu. Usiedliśmy na kanapie. Rodzice oglądali wiadomości.
-Wielka tragedia miała miejsce dziś w Londynie. Największy biznesmen Mark Tomlinson zmarł na zawał serca. Składamy najszczersze kondolencje Darcy Tomlinson i Louis’emu Tomlinson-w telewizji pokazali zdjęcie Louis’ego, Darcy i ich ojca. Darcy pobiegła na górę z płaczem. Pobiegłem za nią. Leżała na łóżku i płakała. Usiadłem obok niej i pogłaskałem ją po włosach
-Hej kwiatuszku. Twój tata nie chciałby żebyś płakała-spojrzała na mnie swoimi czerwonymi od płaczu oczami
-Niall-wyszeptała-Przytulisz mnie?-nic nie odpowiedziałem tylko położyłem się obok niej. Położyła głowę na moim ramieniu. Przytuliłem ją najmocniej jak potrafię. Chcę żeby wiedziała, że jestem teraz przy niej. Leżeliśmy tak piętnaście minut
-Przepraszam, że powiedziałem, że jestem twoją dziewczyną
-Darcy nie przepraszaj mnie. Co miałaś powiedzieć? Prawdę
-W sumie też racja. Dziękuję Ci za wszystko. A najbardziej, że jesteś teraz przy mnie
-Nie dziękuj. Idziemy, bo moja mama pewnie zrobiła pyszną kolację?
-Szczerzę to jest okropnie głodna
-No to chodź-zeszliśmy na dół. Wszyscy siedzieli przy stole. Moja mama wstała i podeszła do Darcy
-Darcy. Tak?-pokiwała głową-Bardzo nam przykro z powodu twojego taty-Darcy lekko się uśmiechnęła-A teraz siadajcie, bo pewnie głodni jesteście- zajęliśmy miejsca przy stole. Mama zrobiła zapiekankę serową. Darcy była tak głodna, że jadła aż jej się uszy trzęsły. Nie mogę skupić się na jedzeniu tylko ciągle patrzyłem na Darcy. Spojrzała na mnie
-Coo? Mam coś na twarzy
-Nie słodko wyglądasz jak jesz-mój brat zaśmiał się. A Darcy policzki zrobiły się lekko czerwone. Spuściła głowę. Widziałem, że przygryzła dolną wargę. Robiła to tak seksownie. Jej oczy świeciły. Odruchowo poprawiła włosy za ucho. Zauważyłem, że robi tak jak jest zawstydzona. Po chwili wszyscy zjedliśmy
-Dobra. Ja już będę leciał. Denise na mnie czeka. Miło by Cię poznać
-Ciebie również-Greg wyszedł z domu. Mama zaczęła sprzątać. Tata poszedł się położyć. A ja zabrałem Darcy na spacer. Chciałem, żeby trochę odreagowała. Zabrałem ją nad jezioro.
-Kim jest Denise?
-Narzeczoną mojego brata
-Okay
-Jak się czujesz?
-Dziwnie. Teraz żałuję, że straciłam kontakt z tatą. Bardzo mocno go kocham
-On Ciebie też-objąłem ją ramieniem
-Tu jest pięknie
-Cieszę  się, że Ci się podoba. Znasz legendę o Dzieciach Lira
-Nie. Opowiedz ją
-Dawno, dawno temu żył król Lir. Miał on żonę i czwórkę dzieci. Jedną córką i trzech synów. Po jakimś czasie jego żona zmarła. Król z biegiem czasu doszedł do wniosku, że dzieci muszą mieć matkę i zaczął coraz częściej spoglądać na siostrę zmarłej żony. W końcu ożenił się z nią. Ta zaś była zazdrosna o miłość dzieci do zmarłej siostry, więc postanowiła ich się pozbyć, a że była czarownicą to szło na jej korzyść. Pewnego dnia zabrała dzieci nad jezioro i zachęciła do kąpieli. Czarownica zmieniła je w piękne łabędzie i rzuciła klątwę, że będą musiały żyć przez 900 lat trzykroć w trzech różnych miejscach. Wróciła do Lira i ze smutkiem powiedziała, że dzieci utonęły. Załamany ojciec pobiegł nad jezioro i zobaczył tylko cztery łabędzie. Łabędzie mogły mówić ludzkim głosem, więc opowiedziały całą historię ojcu. Król zaczarował swoją drugą żonę w ćmę i nigdy jej nie ujrzał już na oczy. Lir zaś codziennie przychodził do swoich dzieci. Z biegiem lat starzał się, aż w końcu umarł. Załamane dzieci odpłynęły tak jak było powiedziane w klątwie. Po upływie kolejnych trzystu lat odleciały. Aż w końcu nadszedł ich ostatni dzień niedoli. Zamieniły się z powrotem w ludzi, ale wkrótce został po nich tylko proch, bo żyły 900 lat
-Jejku. Przerażające. Do czego może posunąć się człowiek, który jest zazdrosny
-Noo. Wiesz, że to się stało nad tym jeziorem
-I ty mnie tu przyprowadziłeś, ale mimo to jest tu pięknie
-Wiem. Zawsze jak uciekałem z domu to przychodziłem właśnie tu
-Czemu uciekałeś? Przecież masz fajną rodzinę
-Teraz to wiem, ale wcześniej tego nie rozumiałem. A zresztą głupi byłem
-Nadal jesteś
-Ejj
-No co?-uśmiechnęła się
-Masz śliczny uśmiech
-Dziękuję. Możemy już wracać, bo trochę zimno
-Jasne
-Dziękuję Ci, że się mną zajmiesz teraz
-Już Ci powiedziałem, że nie masz za co dziękować-wróciliśmy do domu. Mama się do nas uśmiechnęła. Poszliśmy na górę
-Powiesz mi gdzie jest łazienka?
-Jasne-zaprowadziłem Darcy do łazienki i wyszedłem zamykając drzwi za sobą. Zszedłem na dół, żeby się napić. Nalałem wody do szklanki i upiłem łyk
-Ładna jest-powiedziała mama
-Wiem
-Niall nie zmarnuj tej szansy. Zasługujesz na cudowną dziewczynę a nią jest właśnie Darcy
-Wiem mamo. Nie bój się zrobię wszystko żeby została ze mną na zawsze
-Ona Ciebie teraz potrzebuje
-Nie pozwolę, żeby stała się jej krzywda-poszedłem do swojego pokoju. Ściągnąłem bluzkę i spodnie. Usiadłem na łóżku. Do pokoju weszła Darcy. Była w samy ręczniku
-Mógłbyś mi dać jakieś rzeczy, bo nie mam swoich rzeczy-nie mogłem oderwać od niej wzroku. Miałem ochotę ją teraz pocałować-Niall!!-krzyknęłam
-Już przepraszam. Tak dam Ci moją koszulkę-wstałem z łóżka i wyjąłem koszulkę z szafy. Rzuciłem jej. W tym momencie ręcznik rozwiązał się i poleciał na ziemię. Stała przede mną w całej okazałości. Ale nie mogłem pozwolić, żeby pomyślała o mnie jak o facecie, dla którego liczy się tylko seks, więc się odwróciłem.
-Już możesz się odwrócić
-Darcy ja przepraszam
-Nie okay nic się nie stało
-Nie mogę spać w oddzielnym pokoju, bo rodzice się domyślą, więc będę spał na podłodze
-Okay-wziąłem jedną poduszkę i koc. Położyłem się na podłodze. Darcy położyła się na łóżku
-Dobranoc Darcy
-Branoc Niall-nie mogłem usnąć. Cały czas myślałem o widoku jaki przed chwilą widziałem. Poczułem jak Darcy podniosła koc
-Masz za duże łóżko jak na jedną osobę-pocałowałem ją w czoło. Po chwili Darcy zasnęła.

poniedziałek, 5 października 2015

Rozdział 7

*Oczami Nialla*
-Darcy co się stało?
-Ja muszę jechać
-Nie wsiądziesz do samochodu w tym stanie. Co się stało?-nic nie odpowiedziała tylko przytuliła się do mnie. Dławiła się łzami
-Zayn pojedziesz jej samochodem za nami
-Okay-wyjąłem kluczyki z jej kieszeni i podałem Zaynowi. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego samochodu. Po chwili ruszyłem
-Gdzie mam jechać?
-Do szpitala. Jak najszybciej
-Okay-całą drogę płakała. Po piętnastu minutach zaparkowałem. Wysiadłem z samochodu, chciałem otworzyć jej drzwi, ale sama wysiadła i pobiegła do szpitala. Zayn spojrzał na mnie a ja zrobiłem minę w stylu nie wiem. Poszliśmy za Darcy. Na korytarzu siedział Tomlinson z dziewczyną i Styles
-Darcy-Tomlinson zerwał się z krzesła i przytulił sioste
-Pan Tomlinson?-spytała pielęgniarka. Spojrzeli na nią-Możecie wejść na chwilę-weszli oboje do sali
-Co się stało?-spytał Zayn
-Ktoś chciał zabić ich ojca-odpowiedział Styles
-Ja pierdole
-Louis z początku myślał, że to wy, ale byliście z Darcy w szkole
-Za pewne to ten nowy gang
-Nie powiem tego Louis'owi, ale najpierw była Eleanor, teraz ich ojciec, boję się, że następna będzie..
-Darcy-dokończyłem za niego-Nie pozwolę na to-po pięciu minutach Louis z Darcy wyszli z sali. Jej oczy były czerwone od płaczu. Podszedł do nas jakiś lekarz
-Wasz tata, miał tą kartkę w ręku-podał ją Louis'emu i odszedł
-Poddaj się Tomlinson!! Narzeczoną uratowałeś. Ojca już nie. Nie wycofasz się a następna będzie twoja siostra. Darcy? Tak? Ładne imię. Zresztą jak jej właścicielka. Nie uchronisz jej przed nami
-Louis co teraz?-spytała Darcy. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie
-Wyjedziesz
-Dokąd?
-Do mamy. Do Doncaster
-Znajdą ją. W pierwszej kolejności, będą jej tam szukać
-Co proponujesz?
-Zabiorę ją do siebie do domu. Do Irlandii
-Nie zostawię Cię
-Musisz jechać. Naprawdę zabierzesz ją
-Tak i będę o nią dbał
-Dziękuję. Harry, Zayn, Ellie wy też wyjeźdźcie. Luke też niech jedzie
-A co z Tobą stary?
-Ja muszę załatwić z nimi sprawę
-Powaliło Cię? Ja zostaję, Luke pewnie też
-Nie mogę pozwolić, żeby któreś z was ucierpiało
-Ja też się nigdzie nie wybieram
-Malik nie denerwuj mnie
-Czyli ja mam jechać-Louis spojrzał na załamaną Darcy
-Tak. Obiecałem, że Cię będę chronić i dotrzymam słowa-Darcy znowu zaczęła płakać. Louis ją przytulił. Do sali ich ojca weszło dwóch lekarzy. Po godzinie wyszli. Ich miny nie oznaczały nic dobrego
-Przykro nam. Wasz tata nie żyje-Darcy się załamała.
Usiadła na krześle i już nawet nie miała siły płakać. Tyle złego przytrafiło jej się, ale obiecuję, że zajmę się nią
-Nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego? Louis dlaczego?
-Nie wiem, ale obiecuję Ci, że pomszczę tatę
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham. Jedźcie już
-Chciałabym być na pogrzebie taty
-Wiem, ale to zbyt niebezpieczne
-No dobrze, Pojadę do domu po rzeczy
-Nie. Na pewno na Ciebie czekają. Jedźcie po prostu do Irlandii
-Dobrze. Kocham Cię Louis-przytuliła swojego brata
-Ja Ciebie też kocham Darcy
-Pa Harry-pożegnała się z nim
-Papa Darcy. Uważaj na siebie
-Ellie jesteś cudowna-brunetka przytuliła Darcy
-Ty też
-Oj Zayn. I nie zjadłeś obiadu Miriam. Mam nadzieję, że ułoży Ci się z Lucy
-Ja też. Trzymaj się-Malik ją przytulił
-Zostawiam Ci mój samochód
-Dzięki
-Idziemy?-spytałem. Darcy ostatni raz spojrzała na brata i pokiwała głową. Wyszliśmy na zewnątrz. Otworzyłem jej drzwi. Nic nie mówiła. Ja też nie, bo nie wiedziałem co powiedzieć. Po jakiejś godzinie usnęła. Zatrzymałem się na poboczu i zdjąłem swoją bluzę i przykryłem nią Darcy. Słodko wyglądała jak spała. Pogłaskałem ją po policzku. Łza spłynęła jej i rozpłynęła się na moim palcu. Patrzyłem na nią chwilę i ruszyłem. Po drodze zatrzymałem się na stacji i kupiłem coś do jedzenia i kawę. Kupiłem również dla Darcy, bo nie wiem kiedy się obudzi. Dopiłem kawę i ruszyłem dalej. Mam przed sobą jeszcze dwie i pół godziny drogi. Cały czas myślałem o dziewczynie, która śpi obok mnie. Darcy jest bardzo wyjątkowa, Chciałbym, żeby dostrzegła w mnie zwykłego chłopaka a nie faceta, dla którego liczy się tylko seks. Po co jej powiedziałem, że pieprzyłem jakąś laskę w kiblu. Bardzo mnie zdziwiło jak mnie pocałowała. Jej usta są idealne. Takie miękkie i słodkie. Właśnie zaparkowałem, przed domem rodziców. Się trochę zdziwią jak zobaczą mnie z dziewczyną na rękach. Wysiadłem z samochodu i delikatnie wyjąłem Darcy, żeby się nie obudziła. Otworzyłem drzwi do domu. W salonie siedzieli moi rodzice z bratem
-Niall? Co tu robisz? Kim jest ta dziewczyna?
-Dziękuję za miłe przywitanie mamo. Pójdą ją położyć i wam wszystko wyjaśnię-nie czekałem na ich odpowiedź, tylko zaniosłem Darcy do swojego pokoju. Otworzyłem drzwi i położyłem ją na łóżku. Przykryłem kołdrą. I co ja powiem mamie? Darcy jest córką biznesmena w Londynie, który nie żyję, bo zabili go z pewnego gangu, i teraz ścigają Darcy. Jej brat chce się zemścić i ich zabić a no i ja też jestem w gangu.
-Niall możesz na powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?-spytała moja mama
-No co? Przyjechałem z Darcy i trochę tu pobędziemy
-No dobrze. A kim ona jest dla Ciebie
-Jestem jego dziewczyną-Darcy stanęła obok mnie. Złapała za rękę i pocałowała w policzek. Uśmiechnąłem się do niej. Ile bym dał, żeby tu była prawda